wtorek, 21 kwietnia 2020

Przepowiednia

Przepowiednia
WSTĘP/ ROZDZIAŁ 1


Rozdział 2

      Podróż do Dormitorii przebiegła bez przeszkód - po noclegu w karczmie wyruszyli skoro świt, by późnym wieczorem znaleźć się na miejscu. Sewilla odetchnęła z ulgą przekraczając bramy królewskiego miasta, gdzie mieszkał jej sędziwy ojciec. Powrót w rodzinne strony sprawiał zawsze, że czuła radość, jednak niestety nie tym razem - teraz to po prostu jeden z przestanków, który ma zaprowadzić ją z powrotem do domu.
Na powitanie wyszła jej młodsza siostra Augustyna  i zaprowadziła ją oraz jej towarzysza podróży wprost do komnaty tronowej, gdzie na pięknym, zdobionym szlachetnymi kamieniami tronie siedział jej ojciec. Siwa gęsta broda sięgała mu już do pasa. Przez ostatnie kilka lat postarzał się znacząco, co wywołało w Sewilli lekkie wzruszenie.
      Maro tymczasem rozglądał się po pomieszczeniu i z zaciekawieniem przypatrywał się królewskiej rodzinie. Zastanawiał się, dlaczego przyjechali akurat do Dormitorii, ponieważ - według jego wiedzy - po skarb przodków należy się udać w przeciwnym kierunku.
Maro spojrzał na Króla. Hugo IV Siwobrody musiał być bardzo stary. "Tak stary jak drzewa w okolicznych borach" - pomyślał  Maro. Sam nie był młodzikiem, jednak przy dormitorskim królu czuł się jak młokos. Srebrna broda, pomarszczona twarz Króla Hugo dodawały mu powagi, a jednak bystre, wesołe oczy mówiły, że nadal jest w pełni sił umysłowych. Maro pomyślał, że musiał mieć jakieś 250 lat i za bardzo się nie pomylił, bo Król Hugo przyszedł na świat w 368 roku ery księżycowej i właśnie obchodził 247 urodziny*. 
      Po krótkiej rozmowie Król zaprosił wszystkich na wspólną kolację. Maro bardzo ucieszył się z tego faktu, bo był przyzwyczajony do smacznego jedzenia i stałych pór posiłków.
Na stół podano gęsinę, przepiórki i inne pyszności, a uwieńczeniem posiłku były wspaniałe słodkości przyrządzone przez nadwornego cukiernika: eklerki, tort bezowy, czekoladowe babeczki i karmelowy sernik. 
Następnego dnia tuż po równie wystawnym śniadaniu poszli odwiedzić nadwornego czarodzieja i astronoma Agnellusa. Maro, którego podniebienie było czule na dobre jedzenie, był wyśmienitym nastroju od samego rana i chętnie udał się tam z Królową Sewillą. 
Komnata maga była pełna starych ksiąg i map, a sam Agnellus był starym i sympatycznym trollem i wyglądał tak, jak wyglądają czarodzieje: nosił spiczastą czapkę, długą szatę i podobnie jak Król Hugo miał długą, srebrną brodę. 
- Co cię do mnie sprowadza, moje dziecko? - zapytał Królowej Sewilli. 
- Agnellusu, nie udawaj, że nie wiesz. Na pewno przeczuwałeś, że cię odwiedzę już dużo wcześniej. - odpowiedziała Sewilla. 
- No, tak, wiedziałem, że to prędzej, czy później nastąpi. Od kilku miesięcy zaczęły mnie niepokoić dziwne ruchy gwiazd... Domyślałem, że przed nami burzliwy czas, a kilka dni temu wróżąc twojemu ojcu okazało się, że niebawem nas odwiedzisz. Nie wiem jednak, jaki będzie nasz udział w tej sprawie, przecież wiesz, że dormitorskie wojska nie są na tyle silne i liczne, by pokonać armię Lukrecjusza. Od początku bylibyśmy skazani na klęskę.
Słowa czarodzieja nie zrobiły wrażenia na Sewilli. Wiedziała o tym od początku.
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, dlatego postanowiłam wykorzystać tajną broń. Obecny ze mną troll Maro poszukiwał niegdyś z moim nieżyjącym już mężem Jurysem skarbu przodków i prawie im się to udało. Brakowało im kilku wskazówek i wierzę, że Ty możesz pomóc nam w rozwiązaniu zagadki, która doprowadzi nas do skarbu. - odpowiedziała Sewilla. 
Czarodziej z powątpiewaniem pokręciło głową.
- Chyba zdajesz sobie sprawę, że skarb został ukryty specjalnie, bo w rękach złych trolli może być groźną bronią? A co, jeśli przejmie ją Lukrecjusz? Przecież wtedy zechce zapanować nad całym światem, a Dormitoria będzie jego pierwszym celem. To niebezpieczne! - odpowiedział czarodziej.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale podejrzewam, że Lukrecjusz już go szuka. A co, jeśli znajdzie go przed nami? Wszystko będzie stracone. Poza tym przepowiednia mówi, że skarb czeka na trolla o dobrym sercu i czystych zamiarach. Że dzięki niemu zapanuje pokój w całym świecie trolli.
- Jaka przepowiednia? - zainteresował się Maro. 
Czarodziej wyciągnął stary pergamin i położył go na wielkim kamiennym stole, na którym stały magiczne urządzenia i eliksiry. 
Maro zaczął czytać:

"W czasach trwogi
Gdy zło zacznie wkradać się  do świata trolli,
W księżycowej erze
W czwartej kwarcie księżyca,
Prawy troll o czystym sercu, 
W zimową noc
Odnajdzie SKARB i przy jego pomocy 
Przywróci pokój, 
Który będzie trwał przez wieki".

- Maro, myślę, że od zawsze Twoim zadaniem było odnalezienie skarbu. Teraz musimy tylko dotrzeć do mapy. Agnellusie, czas nagli, musimy się spieszyć! Musimy dotrzeć do mapy przed Lukrecjuszem, a tylko ty wiesz, gdzie ona się znajduje! Ruszajmy! - powiedziała Sewilla. Maro z szeroko otwartymi ustami nadal wpatrywał się w pergamin. Nie tego się spodziewał. Sewilla spojrzała kątem oka na Maro - zdała sobie sprawę, że przeczytane słowa odmienią jego spokojne życie na zawsze.

CIĄG DALSZY NASTĄPI.



*W tym miejscu należą się wyjaśnienia, gdyż wiek króla  może Was dziwić: Trolle żyją znacznie dłużej niż ludzie. Jednak nawet w ich przypadku 247 lat to wiek godny podziwu.


Witajcie po świętach! Jak zwykle chcę zaproponować Wam coś słodkiego z opowieści o trollu Maro: Czy zgadniecie, co to będzie? Eklerki, tort czy sernik? Co obstawiacie?
Tak, macie rację: dziś poczęstuję Was sernikiem z karmelem, który okazał się hitem tegorocznych świąt wielkanocnych ;)
Przepis jest dość prosty i pochodzi ze strony Moje wypieki, a żeby go nie kopiować, bo wcale go nie modyfikowałam, to podzielę się z Wami linkiem do przepisu. 
Przepis na pyszny sernik z białą czekoladą i słonym karmelem znajdziecie tutaj
Mam nadzieję, że wypróbujcie przepis, bo sernik jest naprawdę pyszny - słodycz białej czekolady  przełamuje solony karmel i orzeszki ziemne. Smacznego! 

Zastanawiam się, czy zainteresowała Was opowieść o trollu Maro? Jesteście ciekawi,  jak potoczą się jego dalsze losy? Jeśli tak, to skomentujecie post, sprawi mi to wielką przyjemność. Buziaki!




wtorek, 7 kwietnia 2020

Maro i tajemnica przodków

Maro i tajemnica przodków
   Wstęp do przygód trolla Maro znajdziecie tutaj. Dziś wraz z uściskami przesyłam Wam kolejną część opowieści, a poniżej jak zwykle przepis na słodką przekąskę!

Rozdział I

-Królowo Sewillo, Ty tutaj? - zapytał zdziwiony Maro. Nie widział królowej chyba dekadę, ostatni raz, gdy jeszcze żył jej mąż, Król Jurys.
-Musiałam uciekać, bo kuzyn mojego męża napadł na zamek. Lukrecjusz już od dawna zacierał ręce na koronę, ale nie spodziewałam się, że się odważy to zrobić.... Jednak stało się. - Sewilla posłała mu przenikliwe spojrzenie. - Jurys powiedział mi kiedyś, że jesteś jedyną osobą, której mogę ufać. Musisz mi pomóc!
    Troll Maro poczuł, że robi mu się gorąco, a nogi ma niczym z waty. Wtrącanie się w królewskie intrygi i waśnie to ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę. Właśnie dlatego przed laty opuścił pałac królewski.
- Ja? Ale jak..? - próbował oponować, lecz Królowa obdarzyła go nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem. 
-Nie w teraz. Muszę odpocząć, by skoro świt wyruszyć do Dormitorii, królestwa mojego ojca. W Aurum nie jestem już bezpieczna. Zresztą opowiem Ci wszystko po drodze - jedziesz ze mną. 
"A to niespodzianka!" - pomyślał Maro. "Mogłem jednak udawać, że nie ma mnie w domu, lepiej bym na tym wyszedł".
    To była długa noc.  Troll przez wiele godzin nie mógł zasnąć. Wciąż zastanawiał się, dlaczego Królowa wybrała właśnie jego dom jako schronienie przed armią Lukrecjusza. Miał niejasne przeczucie, że ma to jakiś związek z przeszłością i że jego sielanka właśnie dobiegła końca... "Ot i tyle zaznałem spokoju... Ale jak mógłbym sprzeciwić się Królowej? Jeszcze do tego TAKIEJ królowej, która nigdy nie przyjmowała odmowy, a o jej twardym charakterze powstały już pieśni?"- pomyślał.
    Następnego dnia wczesnym rankiem Sewilla i Maro wyruszyli powozem w podróż do Dormitorii. Miała ona trwać dwa dni, więc Maro zabrał ze swojej spiżarki sucharki, chlebek miodowy, owsiane ciasteczka i sok z pigwy. Kto wie, czy uda im się znaleźć miejsce, gdzie dostaną coś do jedzenia?
    Jechali już kilka godzin. Krajobraz powoli zaczynał się zmieniać - nizinne, leśne obszary zaczęły zastępować pagórki i jeziora. Robiło się też coraz ciepłej, musiało być koło południa, bo słońce świeciło w zenicie. W końcu Królowa postanowiła wyjaśnić Maro jego rolę w całej sprawie.
- Maro, to nie jest tylko wyprawa w poszukiwaniu schronienia. Nie oddam Aurum tak łatwo! Poza tym Lukrecjusz uwięził moją córkę Almę. Jest pewien sposób, by odbić zamek, starożytna broń naszych przodków, lecz nikt nie wie, gdzie się ona znajduje... Ale Ty na pewno wiesz, o czym mówię. Jurys jeszcze przed śmiercią wyznał mi, że wyruszylicie kiedyś jej śladami. To prawda? - spytała.
- Ależ Królowo, to było wieki temu, taka młodzieńcza zabawa raczej... Nie udało nam się niczego odnaleźć - odpowiedział troll. Pamiętał tę ekscytującą podróż, jakby to było wczoraj. Do tej pory nie mógł odżałować faktu, że nie udało im się odnaleźć skarbu przodków. - Z resztą zacząłem wątpić w jego istnienie - dodał.
- On istnieje. Jestem tego pewna. A gdybym Ci powiedziała, że mam mapę?
Troll był ogromnie zaskoczony i podekscytowany. Sewilla nie chciała jednak podzielić się z nim szczegółami. Zapowiedziała, że powrócą do tematu w zamku jej ojca. 
   Tymczasem powoli zapadał zmierzch - noc spędzili w przydrożnej karczmie, która szczęśliwie pojawiła się na szlaku łączącym dwa sąsiednie królestwa- Dormitorium i Aurum. 
Maro kolejną noc cierpiał na bezsenność. Tym razem z powodu wspomnień. Nocne światło księżyca zalało pokój, w którym spał. Myślami powrócił  do młodzieńczej podróży z, wtedy jeszcze księciem, Jurysem.   
Skarb przodków! Tajemna broń, która w odpowiednich rękach może zdziałać niesamowite rzeczy, a w nieodpowiednich... aż strach pomyśleć!  Czy rzeczywiście istnieje mapa? Ich młodzieńcze poszukiwania przebiegały trochę na oślep, bo wskazówek było niewiele. Jeżeli mapa jest prawdziwa, to będzie podróż jego życia.  "To będzie coś!"- pomyślał Maro -"Nawet kosztem podrzuconego ciepłego kocyka, kapci i pysznych słodkości".
Obudziła się w nim chęć przygody, tak dobrze znana, choć uśpiona  na wiele lat. 
    Za oknem zaczynało świtać. Słychać było wiosenny ptasi gwar i rżenie koni gotowych do drogi. Maro pomyślał, że dzisiejszy dzień może przynieść wiele odpowiedzi na zadane przed laty  pytania i uśmiechnął się sam do siebie. 

(ciąg dalszy nastąpi)

Dziś przesyłam Wam przepis na owsiane ciasteczka, które Maro zabrał ze sobą w podróż. Oczywiście wersja z czekoladą (a jakże!), ale równie dobrze możecie ją zastąpić rodzynkami lub nie dodawać nic.

OWSIANE CIASTECZKA Z CZEKOLADĄ


Składniki:

150 g płatków owsianych
100 g roztopionego masła
1 jajko
70 g cukru trzcinowego
1 łyżka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
garść pociętej ma małe kawałki czekolady (gorzkiej lub mlecznej) + kilka orzechów laskowych (opcjonalnie)

Płatki zmielić i połączyć  z masłem. Jajko ubić z cukrem na białą masę, następnie dodać do niej mąkę i proszek. Połączyć z płatkami i masłem. Dodać czekoladę. Nakładać  łyżką na blachę wyłożoną papierem w dużych odstępach, bo rosną. Piec do zarumienienia w 180°C. Wystudzić na kratce. Smacznego! 




Jak Wasze przygotowania do świąt? Ja powoli obmyślam słodkie wypieki, które przygotuję na te przedziwne święta... Taki czas, trzeba przetrwać izolację - "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie" ❤️ Pozdrawiam Was serdecznie!




czwartek, 2 kwietnia 2020

Rzecz o pszczołach i miodzie

Rzecz o pszczołach i miodzie
"Rozum się rozpościera, to przywilej wieku,
I nie tylko w człowieku,
Ale już i zwierzęta, chociaż pism nie kryślą,
Głęboko myślą.
Pszczoła do mędrca zawędrowała,
A gdy go mówiącego żarliwie słyszała,
Zapomniawszy o kwiatkach, co na oknie stały,
Na to swój umysł natężyła cały,
Aby pojąć, co on gada. Rewolucja
Z nauki rada,
Bez miodu, lecz z rozumem do roju przybyła
I jako mądra, tym się zatrudniła,
Jakby go to polepszyć, lepiej usposobić,
Zgoła nową rzecz zrobić.
Gdy się więc zeszły, na pierwszym wniosku
Radziła nie robić wosku.
Bo i wiele kosztuje, i człek go podrzyna.
Druga odmiany przyczyna,
Że miód zbyt słodki wydarza straty—
Omijać kwiaty;
Z ziół się obejść użytkiem —Korzyść, Współpraca
Rzeczpospolite niszczą się zbytkiem.
«A nowość im bardziej szkodzi —
Rzekła matka — niech was to nie zwodzi,
Co próżne mędrków roją mozoły —
Bez miodu, wosku nie będą pszczoły.
Próżna jest i szkodliwa na człowieka zmowa.
Prawda, my go karmiemy, ale on nas chowa.
Niech więc tak będzie, jak było od wieka:
Człowiek dla pszczoły, pszczoła dla człowieka". 
(Ignacy Krasicki, Pszczoły)

Kto z nas nie lubi słodkiego miodku? Ja uwielbiam! Najbardziej taki świeży, tuż po pozyskaniu go z ula. Mam do niego dostęp, bo moi rodzice mają pasiekę i często pomagam im przy pszczołach lub przy wirowaniu miodu. Mam ogromną frajdę, bo z pszczelarstwem jest jak z upolowaniem promocji na zakupach: nigdy do końca nie wiesz, co Ci się trafi, ile tego będzie i czy w ogóle będzie. A gdy już udaje się pozyskać miód, czuje się ekscytację, ciekawość i satysfakcję.  Pszczelarstwo nie jest łatwe - od wielu czynników zależy, czy pszczoły dadzą miód, więc tym większa radość, gdy zbiór jest obfity.
Jak to mawiał Kubuś Puchatek: "Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo" - całkowicie się z tym zgadzam.
Pszczoły są fascynujące, ich organizacja pracy jest niesamowita! Zachęcam Was do zainteresowania się tematem, na pewno wiele informacji Was zaskoczy. 
Tak jak wspomniałam, moi rodzice mają pasiekę, więc gdy tata obchodził sześćdziesiąte urodziny nie było innej możliwości niż przygotowanie tortu dla pszczelarza! Zobaczcie, jak wyglądał (w środku krem cytrynowy, krem Oreo i frużelina truskawkowi-jagodowa).

Dziś chciałbym Wam zaproponować miodową (bardzo) słodką przekąskę: honeycomb,  czyli plastry miodu. Przygotowanie jest szybkie i proste, a receptura składa się zaledwie z czterech składników. 
Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki, którą Wam serdecznie polecam, bo jest skarbnicą fantastycznych przepisów na słodkości i bardzo często z niej korzystam. Ja dziś też eksperymentuję - to moje pierwsze honeycomb:)

HONEYCOMB, czyli plastry miodu

- 100 g miodu
- 200 g cukru
- 4 łyżki wody
- 1 łyżka sody oczyszczonej

Na początku należy przygotować małą blaszkę lub naczynie żaroodporne. 
Miód, cukier i wodę wymieszać w dużym garnku i postawić na średnim gazie. Nie mieszać. Ta mieszanka rozpuści się i będzie się pienić. Należy poczekać, aż zacznie się rumienić - w oryginalnym przepisie jest informacja, że ma osiągnąć 149°C, ale ja nie mam specjalnego termometru i niestety musiałam robić "na oko". Zdjąć z gazu, wsypać łyżkę sody i energicznie wymieszać. Uwaga! Będzie się pienić! Przelać na blaszkę lub do naczynia i nic z tym nie robić. Poczekać, aż wystygnie i połamać na kawałki. Można pokryć czekoladą rozpuszczoną w kąpieli wodnej.
Uważajcie, bo ta przekąska jest baaaardzo słodka!


Dziś Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci - świętujecie? Ja wieczorem poczytam oczywiście moje ukochane Muminki ;) Pozdrawiam Was ciepło w ten szary dzień!

 


niedziela, 29 marca 2020

Francuskie smakołyki dla (nie)grzecznych chłopców, czyli pieczenie z "Mikołajkiem"

Francuskie smakołyki dla (nie)grzecznych chłopców, czyli pieczenie z "Mikołajkiem"
Witajcie w niedzielę! Stan epidemii uziemił i  nas - Stanisław (lat dziesięć) nie chodzi do szkoły i strasznie się nudzi, więc wymyślamy różne sposoby na wypełnienie dnia: gramy w planszówki, czytamy książki, oczywiście nie obędzie się bez konsoli i telewizora, ale cóż zrobić...  Dziś postanowiliśmy troszkę popichcić. Od pewnego czasu zbieraliśmy się do skorzystania z przepisów znajdujących się w książce "Mikołajek i słodkie przekąski" Alaina Ducasse'a i w końcu znaleźliśmy na to czas.

"Mikołajka" stworzonego przez duet Gościnny i Sampe uwielbiamy oboje - czytaliśmy go już wcześniej, gdy Staś chodził do przedszkola, a w tym roku powrócił do nas jako lektura szkolna. Stasio przeczytał go jednym tchem chichrając i raz po raz przytaczając mi jakieś zabawne fragmenty. "Mama, posłuchaj..."  - słyszałam co chwilę i sama miałam niemałą radochę.
Za co kochamy "Mikołajka"?  My za to, że pozwala na odrobinę niegrzeczności, ale tej, która daje frajdę, lecz nikogo nie krzywdzi. Za radosne rozrabianie i zabawę.  Za beztroskę i dziecięcy fun. Współczesne dzieciaki na taką swobodną, niezorganizowaną zabawę mają coraz mniej czasu, a jeśli dopuszczają się rozrabiania, to określa się je mianem "niegrzecznych", co  od razu ma negatywny wydźwięk...  Bo dzieci mają być grzeczne, ułożone, ambitne i wybitne. Dużo jak na jedną małą osóbkę, prawda? Kiedyś na małe rozrabianie przymykało się oko, a i określeń dla dzieciaków było znacznie więcej: łobuziak, rozrabiaka, ancymonek, andrus, hultaj, nicpoń, psotnik, ziółko, urwis.... Ale oprócz rozrabiania była przy tym radość, czysta, dziecięca radość. W "Mikołajku" jest jej pod dostatkiem, dzieci mają prawo być dziećmi i to jest super ;)

"Bo przecież to żadna frajda, kiedy pada deszcz. Chociaż wtedy też można się bawić: brodzić w rynsztoku, podnosić głowę i otwierać usta, żeby połykać krople wody, i w domu jest fajnie, bo jest ciepło, i można się bawić kolejką elektryczną, a mama robi czekoladę i ciasteczka"  (R. Goscinny, J.J. Sempe, "Mikołajek")



Z książki "Mikołajek i słodkie przekąski" wybraliśmy kocie oczka - kruche ciasteczka z marmoladą, ale w związku z tym, że mój syn ze wszystkich marmolad najbardziej lubi czekoladę, zaszaleliśmy z wypełnieniem ciasteczek i przygotowaliśmy je w różnych wersjach. 

KOCIE OCZKA *
Składniki:
120 g masła
200 g mąki
15 g skrobi ziemniaczanej
80 g cukru pudru
1/2 jajka
+marmolada


Sposób wykonania:
Utrzyj masło mikserem, dodaj mąkę, skrobię, cukier puder i jajko. Zmiksuj. Rozwałkuj ciasto i wycinaj okrągłe kółka oraz okrągłe kółka z dziurką w środku i połóż jedne na drugich.  Wstaw na 15 minut do lodówki. Piecz ok. 15 minut w 160 stopniach, a po wyjęciu wypełnij marmoladą (My wypełnialiśmy ciastka przed pieczeniem). SMACZNEGO!

*Przepis pochodzi z książki "Mikołajek i słodkie przekąski" A. Ducasse'a.


czwartek, 26 marca 2020

Słodkości z Bag End

Słodkości z Bag End
Miałam dla Was zupełnie inny temat,  ale gdy wczoraj trafiłam na informację o Światowym Dniu Czytania Tolkiena od razu wiedziałam, że obok tego faktu nie mogę przejść obojętnie.
Najpierw właściwie uczciłam to święto (jak widać na zdjęciu poniżej) i właśnie czytając pierwszy rozdział natknęłam się na ciasto, które tak mnie zaintrygowało, że stwierdziłam, że koniecznie muszę je przygotować. O jakie ciasto chodzi? Zobaczcie sami :)


"-Wejdź, proszę, i poczęstuj się herbatą - dodał, odetchnąwszy głęboko.
- Wolałbym kapkę piwa, jeśli nie sprawiłoby to zbytniego kłopotu - odparł siwobrody Balin. - Nie odmówiłbym też kawałka ciasta - najchętniej cytrynowego z kminkiem. Masz takie u siebie?
- Całe mnóstwo! - odrzekł ku swemu własnemu zdumieniu Bilbo i nagle stwierdził, że spieszy do piwniczki, aby napełnić piwem spory kufel, i do spiżarni po dwa okrągłe smakowite placki z kminkiem, które upiekł tego samego popołudnia, aby nie kłaść się spać na głodnego."
(J.R.R. Tolkien, "Hobbit, czyli tam i z powrotem")

Cytrynowe ciasto z kminkiem - brzmi co najmniej dziwnie... Zajrzałam jednak do Internetu i okazało się, że to nie fikcja literacka, a prawdziwe, lubiane w Wielkiej Brytanii ciasto.  Przygotowuje je m.in. słynna Nigella Lawson. Z tym, że jej ciasto z kminkiem nie jest cytrynowe, więc ten przepis odrzuciłam - w końcu musi być tak jak w książce.  Zrezygnowałam także keksówki (bo to w niej najczęściej jest pieczone lemon cake with caraway) na rzecz tortownicy - wszak w "Hobbicie" cytrynowe ciasto z kminkiem było okrągłe.

Chciałam je przygotować wczoraj, ale najmłodszy z rodziny poszedł spać z kurami i o hałasowaniu mikserem nie było mowy ;)
Stwierdziłam więc, że przygotuję ciasto rano i będzie w sam raz do południowej kawy.
A może herbaty? Biblo przecież częstował swoich gości herbatą :)

CYTRYNOWE CIASTO Z KMINKIEM*

SKŁADNIKI:
  • 120g miękkiego masła
  • 120g cukru pudru
  • 3 duże jajka
  • 1/2 łyżeczki pasty waniliowej
  • 1/4 łyżeczki ekstraktu z cytryny
  • 1 czubata łyżeczka kminku
  • skórka otarta z jednej cytryny
  • 170g mąki
  • 60g zmielonych migdałów
  • 2 łyżki mleka

SPOSÓB WYKONANIA:

Rozgrzej piekarnik do 170°C. Formę wyłóż papierem.
Skórkę z cytryny wymieszaj z cukrem pudrem i utrzyj z masłem na puszystą masę. Dodaj wanilię, a następnie jajka, po jednym na raz.  Dodaj nasiona kminku.  Przesiej mąkę na wierzch, a następnie dodaj zmielone migdały, lekko wymieszaj szpatułką.  Ciasto w formie posmaruj mlekiem. Piecz w rozgrzanym piekarniku przez  około 50 minut do złotego koloru i suchej wykałaczki.  Wystudź na kratce. Przechowuj w szczelnym pojemniku.

Przygotowując ciasto trochę zmodyfikowałam przepis: pominęłam migdały, bo nie miałam ich w domu, a ekstrakt cytrynowy, z tego samego powodu, zamieniłam na sok z cytryny, którego dałam łyżkę.


I jak smakuje ciasto ze Śródziemia? Jest zadziwiająco dobre! Smak kminku nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - dodaje mu wyjątkowości. Spróbujcie sami, smacznego!


*Przepis pochodzi z bloga The english kitchen.

niedziela, 22 marca 2020

Bajkowa podróż w poszukiwaniu pyszności

Bajkowa podróż w poszukiwaniu pyszności
Dawno, dawno temu w odległej krainie żył samotny, mały troll. Bardzo lubił swoją samotność i jak tylko mógł unikał sąsiadów. Ciepłe kapcie, wełniany kocyk, korzenna herbata i ciepła świeżo upieczona babeczka - to jest to, co lubił najbardziej. 
Troll Maro, bo tak miał na imię, wieczorami najchętniej przesiadywał przy kominku w jego malutkim, drewnianym domku, którego nie zamieniłby nawet na złoty pałac. 
Żył beztrosko spędzając czas na tym, co lubił najbardziej, czyli na leniwym nic nierobieniu. 
Nawet w najgłębszych myślach nie przypuszczał, że coś może zakłócić tę sielankę i niebawem jego życie całkowicie się zmieni.
Do tej pory nikt nie zakłócał jego spokoju, więc czemu miałby czegoś takiego się spodziewać? 
Pewnego wiosennego wieczora Maro tak jak co dzień oddawał się swoim małym przyjemnościom, aż tu nagle....

-"Puk, puk!" -  usłyszał odgłos energicznych uderzeń w stare drzwi.
"Ocho...  kogo niesie licho?"- pomyślał  podnosząc się z bujanego fotela i skierował swoje kroki w stronę przedsionka.
Stojąc przy drzwiach zawahał się jeszcze przez krótką chwilę czy otwierać, czy udać, że nie ma go w domu. Tęsknym wzrokiem spojrzał na stojącą  na stoliku herbatę i słodkości... 
"Światło w oknach na pewno zdradziło moją obecność... Nie ma co się wygłupiać"- pomyślał i już na głos powiedział: 
- Kto tam?
-Otwieraj szybko drzwi i nie gadaj!- odezwał się piskliwy, damski głos, który troll od razu rozpoznał i wcale nie był z tego faktu zadowolony. Szybko otworzył drzwi nie chcąc sprowadzać na siebie kłopotów. 
Wszak nie odmawia się królowej trollów. 
A jeśli odwiedza cię sama królowa, to pewnym jest, że zdarzyło się coś niezwykłego... 
                       
       ***


W ramach pierwszego wpisu prolog opowieści o pewnym trollu (powyżej) oraz krótkie powitanie(poniżej). 

Dzień dobry! Znaleźliście się tu zapewne przypadkiem poszukując przepisu na słodkie muffinki. Doskonale trafiliście, ponieważ  poniżej znajdziecie mój wielokrotnie wypróbowany i niezawodny przepis na te słodkie babeczki, które pokochał cały świat! To muffinki, które co wieczór zajada troll Maro, bo nigdy się nie nudzą i można je przygotować na setki sposobów! 

Na blogu nie będą jednak prezentowane zwyczajne przepisy na słodkości...Chciałabym zabrać Was w słodką, bajkową podróż, bo oprócz tego, że uwielbiam piec słodkości, to (może nawet bardziej) kocham książki ♥️ Czasem będę inspirować się pięknymi książkami, które kiedyś przeczytałam i uznałam za wartościowe, a czasem - tak jak dziś- będę snuła swoje opowieści.
Książki zajmują bardzo ważne miejsce w moim życiu. Czytam, kiedy tylko mogę i propaguję czytelnictwo wśród bliskich. 
I właśnie z tych dwóch miłości zrodził się pomysł bajkowego gotowania. 
Mam nadzieję, że zagościcie tu na dłużej, przypomnicie sobie te wszystkie piękne historie i na chwilę znów poczujecie się dziećmi!  Jeżeli jesteście rodzicami, to chciałabym zainspirować Was do czytania swoim dzieciom oraz do wspólnego kucharzenia! Te chwile razem - tak zwyczajne, a zarazem lekko oprószone magią zostaną w Waszych wspomnieniach na zawsze, gwarantuję!
Na koniec obiecany przepis na muffinki. Smacznego!

MUFFINKI
Składniki suche:
250 g mąki pszennej
170 g cukru (można dodać cukier waniliowy)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
+ opcjonalnie 3 łyżki kakao (jeśli mają być czekoladowe)

Składniki mokre:
250 ml mleka
90 ml oleju
1 jajko
+ do środka wg upodobań: owoce, czekolada, Nutella, dżem itp.

Suche składniki wymieszać z suchymi, a mokre z mokrymi, a następnie wszystkie razem energicznie i szybko tylko do połączenia składników. Foremki wypełniać do 3/4 wysokości foremki. Do środka można dodać Nutellę, czekoladę, owoce lub dżem. Czas pieczenia to ok. 20 min. w temp. 200°C. Wystudzić na kratce. Gotowe!

Powyższy przepis stanowi jedynie bazę do eksperymentów. Do ciasta można dodać pokrojoną w kostkę czekoladę, dwie łyżki dżemu lub Nutelli, świeże owoce czy batoniki... 
Dajcie się ponieść swojej wyobraźni! Moje muffinki tym razem są cytrynowe z lemon curd w środku. Bardzo lubię także czekoladowe z borówkami amerykańskimi i Nutellą - serdecznie polecam ;)

Ściskam Was mocno i życzę miłego dnia, 



P.S. Tytuł bloga nie jest przypadkowy - "Mama Muffinka" nawiązuje do mojej ukochanej serii książek o Muminkach. Mama Muffinka to w założeniu taka trochę Mama Muminka :) Ma być pysznie, miło i radośnie. 
Witajcie i pozostańcie tu na dłużej!
Copyright © Mama Muffinka , Blogger